czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 4.


         Ćwiczenia doskonale pomagały mi się odstresować. Zanim się jednak obejrzałam była już późna godzina. Przebrałam się, zabrałam rzeczy z szafki i wyszłam. Spoglądając na telefon zauważyłam nieodebrane połączenie od Michaela. No tak, z tego wszystkiego zapomniałam, że miał do mnie zadzwonić. Momentalnie wcisnęłam przycisk 'połącz'. Po kilku sygnałach usłyszałam zaspany głos chłopaka.
-Selena?
-Cześć, wybacz, że tak późno, ale byłam na siłowni i nie słyszałam, że dzwoniłeś. Jak trening?
-Nic nie szkodzi, a trening wypadł nawet lepiej niż się spodziewałem. Te dzieciaki są niesamowite, mają w sobie tyle werwy i entuzjazmu, że niejeden prawdziwy zawodnik mógłby brać z nich przykład. A tobie jak minął wieczór?
- Nie robiłam nic oprócz tego co planowałam.
-Wracasz dopiero do domu?
-Tak, trochę się zasiedziałam i straciłam rachubę czasu, właśnie wchodzę do domu. Jutro opowiesz mi szczegóły. Słodkich snów.
- Wzajemnie.
Szybko się wykąpałam, położyłam do łóżka i natychmiast zasnęłam. Obudziłam się rano szybko przygotowując na zajęcia. Wchodząc do klasy, tym razem nie spóźniona, tak naprawdę sama nie byłam pewna czego oczekiwałam. Ciemnowłosy nie mógł zniknąć z moich myśli przez cały wieczór, ranek, nawet otwierając drzwi myślałam tylko o nim. Zachowanie jak u zabujanej po uszy nastolatki, której rodzice zabraniają, ale ona mimo wszystko brnie w zakazany związek. Na moje szczęście okazało się, że na pierwszych zajęciach go nie było. Ładnie zaczyna semestr, wagarując już od początku-pomyślałam. Przez resztę zajęć też go nie było, więc z jednej strony czułam ulgę, bo nie wiedziałam czego on ode mnie chce, ale z drugiej miałam jednak nadzieję, że w końcu pojawi się w drzwiach. Nie pojawił się. Wykłady minęły mi bardzo szybko. Zadzwoniłam do mechanika, który zabrał moje zepsute auto do warsztatu. Ugotowałam sobie obiad. Lubię to robić. Wiadomo, fajniej byłoby gotować dla kogoś, ale sama dla siebie też mogę. Potem zaczęłam się przygotowywać na mój pierwszy dzień pracy. Przywitał mnie pracodawca, pokazał dokładnie miejsce pracy, zapoznał ze współpracownikami i zniknął goniony przez jakąś aferę na zapleczu. Muszę przyznać, że całkiem mi się tutaj podoba. Przyjemna atmosfera, mam nadzieję, że tak już zostanie. Moim obowiązkiem miała być pomoc przy barze, uprzątanie stolików i donoszenie. Nic wielkiego, ale przynajmniej na siebie pracuję i całkiem dobrze będę zarabiać. Krzątałam się między stolikami, krążąc wokół przyglądających mi się klientów płci przeciwnej.
-Pani jest chyba tutaj nowa- zagadała grupka młodych chłopaków.
-Tak, dzisiaj mój pierwszy dzień-odpowiedziałam.
- W takim razie poprosimy pięć kufli piwa, a reszta dla pięknej pani na dobry początek.
- Już się robi. Dziękuję bardzo.- Odeszłam zrealizować zamówienie.
-Ooo czyżby pierwszy napiwek?- zapytała Jesica, koleżanka z pracy, z którą od razu złapałam dobry kontakt.
- Tak, czy to normalne?
-Jasne, korzystaj póki możesz, nieraz możesz sporo uzbierać. Tylko muszisz być miła i się szybko wyrabiać.
Poszłam zanieść zamówione piwa i z uśmiechem podziękowałam za napiwek. Chłopaki przedstawili mi się i prosili bym się przysiadła, jednak wykręciłam się brakiem czasu i chęcią wykazania się pierwszego dnia. Szef najwidoczniej był zadowolony z mojej pracy, koledzy nie narzekali, mi również się podobało, więc bardzo się z tego powodu cieszyłam. Wieczorem wpadł Michael, żeby zobaczyć jak sobie radzę. Aż w końcu mój pierwszy dzień dobiegł końca. Na pożegnanie szef powiedział nam, że jutro odbędzie się tutaj wesele, więc mamy wypocząć, żeby być na siłach na tak wielką uroczystość. Posłuchałam go i poszłam spać wyjątkowo wcześnie. Odebrałam tylko wiadomości na facebooku i zasnęłam. Następnego dnia obudziłam się w wyśmienitym humorze. Ogarnęłam mieszkanie, poszłam na zakupy, Przygotowałam się na zajęcia i poszłam do pracy. Kiedy tylko przekroczyłam próg, mina mi zrzedła. Panowało tam totalne zamieszanie. Wszędzie porozstawiane były stoliki i dekoracje. Wszystko jednak było jeszcze nie ubrane i tymi dekoracjami miałam się zająć ja z Jesicą . Nie przeszkadzało mi to, lubię bawić się w takie rzeczy, dlatego szybko zabrałam się do pracy. Szło nam świetnie, żeby nie przechwalić, ale według mnie było naprawdę ładnie. Szef również był zadowolony, a to przecież najważniejsze. Porozmawiałyśmy z nim chwilę, aż w końcu zapytał, czy któraś z nas umie śpiewać.
-Ja wyję gorzej niż szop pod prysznicem- powiedziała zanosząc się śmiechem Jesica.
-Ja trochę śpiewałam,ale to nigdy nie było nic poważnego, a dlaczego pan pyta?
- Nasza wokalistka wylądowała w szpitalu, nie mamy nikogo na jej miejsce, a to już dzisiaj, Nie ma czasu na szukanie kogoś z kwalifikacjami, dlatego zaśpiewasz ty, jak dobrze, że cię zatrudniłem.
- Ale ja nie wiem, czy się sprawdzę, będzie w ogóle jakaś próba?
- To zależy jak Christian przyjdzie. Dzwoniłem do niego, ale powiedział, ze przyjdzie jak najszybciej się da. 
-Czyli duet?
-Tak. Ja uciekam bo przede mną jeszcze mnóstwo roboty. Chodź do mnie do gabinetu, to dam ci teksty i podkład muzyczny, żebyś mogła poćwiczyć. Na dzisiaj masz już wolne. Musisz tylko poćwiczyć. Wierzymy w ciebie.
Jak miło. Tego się nie spodziewałam, nawet sobie tego nie wyobrażałam. Przeglądając teksty ucieszyłam się, bo większość z nich znałam. Podkład też mi odpowiadał, najwidoczniej moja poprzedniczka miała podobny głos do mnie. Wesele było już coraz bliżej, stres coraz bardziej mnie zżerał, najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Miałam śpiewać na weselu, mojego drugiego dnia w pracy, która nie tego miała dotyczyć, zupełnie nie przygotowana, zdenerwowana, przynajmniej pozwolili mi mieć tekst, w razie gdybym zapomniała słów. Miałam śpiewać z jakimś chłopakiem, który się nie pojawiał., co wprawiało mnie w jeszcze większe przygnębienie. A co jeśli zepsuję występ, albo zacznę fałszować?- Zaczynały nachodzić mnie głupie myśli. Zostało 15 minut do wesela, kiedy prezes zawołał mnie do gabinetu. Kiedy otworzyłam drzwi od razu podszedł do mnie z radością przedstawiając jako zastępczynię wokalistki. Kiedy druga postać będąca w pokoju odwróciła się pomyślałam, że to chyba jakiś żart. Christian Parker, znów się spotykamy. To z nim mam śpiewać w duecie? Przebrnęłam przez moje krótkie załamanie nerwowe i uścisnęłam jego wyciągniętą rękę. Niestety nie mieliśmy już czasu do ćwiczeń, więc wytłumaczył mi w których momentach wchodzimy, które fragmenty śpiewam ja, a które on i musieliśmy wychodzić na scenę. Wykonaliśmy kilka pierwszych utworów, przy czym goście wiwatowali zachwyceni. Wszyscy świetnie się bawili, para młoda wyglądała przepięknie, jednym słowem mówiąc, udana impreza. Po kilku szybszych piosenkach, nastąpiło zwolnienie akcji. Zaczęliśmy grać moją ulubioną piosenkę, muszę dodać bardzo romantyczną i emocjonalną.
- A teraz moi państwo Umberto Tozzi ft Mónica Bellucci - Ti Amo' *– zapowiedział Christian. Goście zaczęli tańczyć przytulańca, podczas gdy szczęśliwa para młoda śpiewała razem z nami słowa piosenki...
Ti amo, un soldo
Ti amo, in aria
Ti amo se viene testa
vuol dire che basta lasciamoci.
Ti amo, io sono
Ti amo, in fondo un uomo
che non ha freddo nel cuore,
nel letto comando io.

Ma tremo
davanti al tuo seno,
ti odio e ti amo,
e´ una farfalla che muore
sbattendo le ali.
L´amore che a letto si fa
prendimi l´altra meta´
oggi ritorno da lei
primo Maggio,su coraggio!
Io ti amo
e chiedo perdono
ricordi chi sono
apri la porta
a un guerriero di carta igienica.
Dammi il tuo vino leggero
che hai fatto quando non c´ero
e le lenzuola di lino
dammi il sonno di un bambino
Che ´ta´ sogna cavalli e si gira
e un po´ di lavoro
fammi abbracciare una donna
che stira cantando.
E poi fatti un po´ prendere in giro
prima di fare l´amore
vesti la rabbia di pace
e sottane sulla luce.

Io ti amo
e chiedo perdono
ricordi chi sono
ti amo, ti amo,ti amo
ti amo ti amo
dammi il tuo vino leggero...
che hai fatto quando non c´ero
e le lenzuola di lino
dammi il sonno di un bambino
Che ´ta´ sogna cavalli e si gira
e un po´ di lavoro
fammi abbracciare una donna
che stira cantando.
E poi fatti un po´ prendere
in giro
prima di fare l´amore
vesti la rabbia di pace
e sottane sulla luce.
io ti amo,
ti amo, ti amo
ti amo, ti amo ...
Śpiewając patrzyliśmy sobie prosto w oczy ciesząc się tą romantyczną chwilą. Świat cały przestał istnieć. Byliśmy tylko my dwoje i nasz mały wspólny świat odizolowany od wszystkich, który nie ma racji bytu i wielkim murem blokuje się przed ciosami z zewnątrz. Jak to możliwe, że ciągle na siebie wpadamy? Niby przypadek, ale może jednak przeznaczenie? Boże wokół czego krążą właśnie myśli, staję się chora psychicznie. To już jest obłęd. Wmawiam sobie, że go nie cierpię, podczas gdy tak na prawdę wszystko mnie do niego ciągnie. Jest irytujący, ale także perfekcyjny. Nie należy do świata grzecznych chłopców typu Michael. Jego mroczne spojrzenie ma magnetyczne zdolności, które oddziałują na mnie. Nie jestem jednak z jego ligi.
Perspektywa Christiana:
Kiedy zobaczyłem ją w gabinecie mojego ojca, spodziewałem się zobaczyć każdą dziewczynę z wyjątkiem niej. Chociaż z drugiej strony chyba nie ma nic czego ona nie potrafiłaby robić. Cholerna perfekcjonistka. zupełne przeciwieństwo mnie, jednak nic na to nie poradzę, że nie mogłem odwrócić wzroku od jej zgrabnych nóg w krótkiej czarnej sukience i perfekcyjnie zaokrąglonego biustu. Pewnie widziała z jakiej perspektywy jej się przyglądałem, kobiety jak na złość zawsze to wiedzą, ale słowo daję nie mogłem się powstrzymać. Wtedy w sklepie nie potrafiłem wydusić z siebie słowa kiedy ją ujrzałem, dlatego potraktowałem ją tak chłodno. Myśli pewnie, że jej nie lubię... Kilka miesięcy do tyłu piłem ćpałem i prawie wyleciałem ze szkoły. Wszystko przez dziewczynę, dla której zrobiłbym wszystko. Ona jednak zostawiła mnie. Mój ojczym jest rektorem uczelni, na którą chciała się dostać. Kochałem ją do szaleństwa, a ona mnie wykorzystała. Od tego czasu zacząłem traktować wszystkie dziewczyny jak szmaty. Zabawiałem się ich kosztem, żeby ulżyć swemu cierpieniu. Myślałem, że jeśli odegram się na kimś innym ból zniknie. Tak się jednak nie stało. Piłem, paliłem, brałem narkotyki, miałem kłopoty z prawem. Nic mi jednak nie pomagało. Stałem się typowym bad boyem, który liczył się tylko sam ze sobą. Laski, motocykl, tatuaże, sam nie wiem komu chciałem zaimponować. Postanowiłem sobie, że już nigdy się nie zakocham. trwałem w tym postanowieniu dopóki nie spotkałem Seleny. Już od samego początku mnie zaintrygowała. Wiem, że nie należę do jej świata i prawdopodobnie nigdy nie będę, ale widząc ją nie potrafię trzymać rąk przy sobie, chociaż próbowałem. Jeszcze teraz, gdy śpiewamy razem tą piosenkę... Ma taki piękny i głęboki głos, a blasku który od niej bije zazdrościłaby jej niejedna gwiazda. Doskonale wiem, że jeśli wciągnę ta delikatną istotkę do mojego mrocznego świata, nie wyjdzie ona z niego już nigdy taka, jaka była. ostatnio jeszcze zaczęła pokazywać pazurki co nakręciło mnie jeszcze bardziej. To jest niezrozumiałe jak jedna osoba może tak namieszać w głowie drugiej. Ma takie piękne długie włosy... Już na początku postanowiłem się trzymać od niej z daleka, żeby nie wrócić do stanu, który prawie doprowadził mnie do upadku, jednak to jest silniejsze ode mnie. Moje myśli przerwał koniec piosenki. zeszliśmy ze sceny na przerwę. Zamiast odejść dalej od niej zaszedłem ją od tyłu i objąłem w talii. Była taka nieśmiała. Przestraszyła się mimo, że pewnie wiedziała, że to ja. Bo ten pedał Michael, czy jak mu tam pewnie woli chłopców i jej nie dotyka ( tak się przynajmniej pocieszam) Nie mogę znieść dotyku innego faceta na jej drobnym ciele.
-Jesteś wspaniała- wyszeptałem  jej do ucha.
-Dziękuję- odpowiedziała z tym swoim niewinnym, ale jakże pociągający uśmieszkiem.
-Nie spodziewałem się, że jesteś aż tak dobra. Musisz całkowicie zastąpić naszą wokalistkę.
-Pracujesz tutaj?
-Dorabiam na takich właśnie uroczystościach. Co tutaj zdarza się dość często.
-Nie byłeś dzisiaj na zajęciach-zmieniła temat czym bardzo mnie zaskoczyła. Uniosłem jedną brew, żeby wiedziała, że jestem zdziwiony.
- Tęskniłaś za mną?- uśmiechnąłem się od ucha do ucha.
-Nie-zaprzeczyła-po prostu dziwi mnie, że wagarujesz już na początku semestru.
-Miałem sprawę do załatwienia. Pusto było beze mnie, prawda? Nie było z kim się kłócić na zajęciach, żeby następnie dostać opieprz od profesora- powiedziałem rozbawiony.
-Woow, ty się uśmiechasz.
-Tylko dla Ciebie.
-A czym sobie zasłużyłam na ten zaszczyt?
-Też chciałbym to wiedzieć- odparłem dostając za to kuksańca.
-Auuu- zawyłem z udawanego bólu- teraz nawet mikrofonu przez ciebie nie utrzymam- złapałem jakiś pierwszy lepszy szalik i przewiązałem go sobie jako temblaka. Selena ubawiona przyglądała się moim poczynaniem, po czym zostawiła mnie umierającego samotnie na podłodze. Po chwili ożyłem i jak wierny piesek poszedłem w ślad za nią. Napiliśmy się i wróciliśmy na scenę zapewniać rozrywkę gościom. To jedna z najfajniejszych imprez, na której byłem i zawdzięczam to najważniejszej osobistości na tym weselu. Po kilku utworach zespół zagrał sam instrumental, dlatego poprosiłem moją towarzyszkę do tańca. Z początku wahała się, jednak po chwili już prowadziłem ją przez parkiet. Tańczyła tak delikatnie jak robi wszystko inne, a zarazem zmysłowo. Objąłem ją w talii i przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie. Tak trwaliśmy spleceni w uścisku do końca utworu nie zważając na ludzi gapiących się na nas. Tak daleko, ale jednak tak blisko. Tylko ja, ona i muzyka.


*https://www.youtube.com/watch?v=yo_Ph9GQjWw - O tej właśnie piosence jest mowa w opowiadaniu ♥


JEŚLI PRZECZYTAŁAŚ/EŚ, ZOSTAW KOMENTARZ! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz