poniedziałek, 13 czerwca 2016

Rozdział 9.

Perspektywa Christiana.
Kiedy przeczytałem jej sms-a od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Każdy facet powinien to potrafić, wtedy wszystkim żyłoby się lepiej. Nie ma nic gorszego od wściekłej kobiety, jednak nie bacząc na zagrożenie musiałem tam jechać. A co jeśli coś jej się stało? Przez umysł przechodziły mi wszystkie najgorsze scenariusze. Jeżeli ktoś jej coś zrobił to nie ręczę za siebie. A może pokłóciła się z tym swoim pedało-przyjacielem? To by mi nawet odpowiadało. Nie czuję jakiegoś wielkiego zagrożenia z jego strony, posiadam trochę pewności siebie, jednak tak już działa instynkt samozachowawczy samca. Boję się o nią jak cholera a droga dłuży mi się niemiłosiernie. Zaczynam się coraz bardziej denerwować. Nie pozwolę, by moje nie do końca załatwione sprawy wpływały na jej bezpieczeństwo. Nie darowałbym sobie gdyby coś jej się stało. Ledwie gaszę silnik już stoję pod jej drzwiami. Pukam i pukam, nikt nie otwiera... To nie jest dobry znak. na szczęście zawsze noszę przy sobie spluwę, więc czuję się bezpieczniej. Zwłaszcza po tym co miało miejsce jakiś czas temu. Selena chyba odpuściła temat, jednak wiem, że jest to cisza przed burzą. Ostrożnie wchodzę do jej mieszkania, drzwi jak zwykle otwarte, chociaż tyle razy jej zwracałem o to uwagę... Kiedy widzę ją całą i zdrową, śpiącą na kanapie kamień spada mi z serca. Nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić co miałem przed oczami jadąc tutaj. Jednak przeczucie, że coś jest nie tak było strzałem w dziesiątkę. Tusz do rzęs był rozmazany po policzkach śpiącej spokojnie dziewczyny, a wielkie pudło po lodach czekoladowych leżało na podłodze. Zawsze kiedy miała gorszy dzień to jadła mnóstwo czekolady, chociaż się do tego nie przyznawała, albo chodziła na siłkę, co tak na prawdę nie było jej potrzebne, bo miała zajebistą figurę. Przez pierwsze kilka minut wahałem się czy ją obudzić, czy nie, w końcu zdecydowałem, że powinna odpocząć, a ja zabrałem się za przygotowanie obiadu, co polegało na tym, że zadzwoniłem do knajpki chińskiej po dania na wynos. Czekałem kilka godzin, aż w końcu moja śpiąca królewna pojawiła się w drzwiach.
-Cześć kochanie jesteś głodna?
-Nie.
-Bo zjadłaś cale opakowanie lodów?
-Między innymi.
-Powiesz mi wreszcie co się stało, czy będziesz chodziła zła na cały świat?- zapytałem. Jednak tego co nastąpiło później absolutnie się nie spodziewałem. Myślałem, że będzie krzyczeć, rzucać czym popadnie, a ona rozpłakała się jak dziecko... Nie miałem kompletnie pojęcia co zrobić w takiej sytuacji. Instynkt podpowiadał mi, żebym ją przytulił i tak właśnie zrobiłem. Była cała roztrzęsiona. Kiedy się wreszcie uspokoiła opowiedziała mi o tym co się wydarzyło na zakupach. Z jednej strony się ucieszyłem, jednak widząc ją w takim stanie musiałem powiedzieć coś, żeby rozładować atmosferę
-Czy jeśli urwę mu jaja, nie będziesz już smutna?- Noo dobra, to nie był właściwy tekst, a patrząc na jej minę wręcz nieodpowiedni.- Przepraszam, to nie miało tak zabrzmieć. po prostu jestem zły, bo żaden kutas nie powinien Cię tak potraktować, a tym bardziej ktoś, kto jest z tobą blisko, bez względu na to czy jest to miłość czy przyjaźń.
- I mówi to król dobrych manier...
-Nie musisz mi pojeżdżać moja droga, przypomnę ci, że bez względu na wszystko to ja tutaj z tobą siedzę i cię pocieszam. Jeśli tylko chcesz, to przyciągnę go tu dla ciebie i zmuszę, żeby tańczył nago na przeprosiny, no dobra może nie nago, ale zrobię wszystko, żebyś nie była smutna.
-Dlaczego to robisz?
-Bo cię kocham, nie udawaj, że tego nie zauważyłaś. Miałem z tym jeszcze poczekać, na Hawajach pewnie byłoby bardziej romantycznie, ale chcę być z tobą, tak już oficjalnie. Zależy mi na tobie.- Spodziewałem się wszystkiego, że dostanę w twarz, że mnie wyrzuci, a ona mnie pocałowała. Wyjdę na cipę, ale serce skoczyło mi do gardła. Pomimo tego, że nie była głodna, to nagle wrócił jej jednak apetyt. Ahh kobiety... Co my z nimi mamy? Reszta popołudnia minęła na oglądaniu filmów i planowaniu wycieczki.
-Czyli zgadzasz się być moją dziewczyną?
-No oczywiście, że tak, chyba dałam ci już potwierdzenie.
-Niby tak, ale wiadomo jak to bywa... Kobieta przecież zmienną jest.- Tak jak się spodziewałem dostałem kuksańca w bok i oczywiście poudawałem, że bardzo mnie to zabolało, po czym skradając jej buziaka ruszyłem chwiejnym krokiem udając umierającego z bólu. Z uśmiechem na twarzy ruszyłem w kierunku mego sportowego auta, jednak gdy zatrzymałem się przed biurem, mój głupawy uśmieszek samozadowolenia zamienił się w minę pokrzywdzonego dziecka. Tak oto czeka mnie dobrych kilka godzin pracy. Kiedy wypełniałem różnego rodzaju papiery i formularze zadźwięczał mój telefon.

SMS: Słodkich snów Skarbie :* Selena.

Zamiast odpowiedzieć na sms-a wybrałem jej numer i stwierdziłem, że muszę usłyszeć jej głos i poinformować o zmianie planów.. Czy ta dziewczyna nie jest cudowna?

Perspektywa Seleny.
Kiedy się obudziłam w dalszym ciągu nie wierzyłam w to co się stało. Bardzo dobrze, że Christian przyjechał, bo strasznie go potrzebowałam. Muszę przyznać, że to jego fatalne pocieszanie nawet poprawiło mi humor, tak więc wybrnął z zadania. I jeszcze w dość nietypowy sposób wyznał mi miłość, to było takie mega słodkie. Tak, jaram się, jedno z moich marzeń się spełniło. Pomijając fakt, że Michael bardzo mnie zranił, dzień jednak zakończył się dla mnie szczęśliwie. Stęskniona postanowiłam wysłać mu sms-a . Czekając na odpowiedź  z zamyślenia wyrwał mnie sygnał połączenia. Zanim zdążyłem coś powiedzieć, pierwszy odezwał się Christian, czym zupełnie mnie rozbroił.
-Wybacz, że dzwonię, ale musiałem usłyszeć twój głos.
-Oooo, jak miło.
-Poza tym muszę powiedzieć Ci coś bardzo ważnego...
-Coś się stało?
-Niee, chociaż właściwie to tak, nasze wakacje są przyspieszone, wyjeżdżamy jutro. Cieszysz się?
-Jejkuu, jasne, że tak!
-No to kładź się spać, bo o 5 jedziemy na lotnisko. Słodkich snów maleńka.
-Dobranoc.
Noo nie wierzę, to już jutro! Przy tych emocjach to ja na 100 % nie zasnę. Dobrze, że byłam już spakowana, ale na wszelki wypadek musiałam sprawdzić, czy na pewno wszystko zabrałam. Przygotowana do jutrzejszego wyjazdu, z uśmiechem na ustach odpłynęłam w objęcia Morfeusza.





Cześć Wszystkim! :)
Kolejny rozdział za nami. Podobał się? Jeśli tak, to zapraszam do czytania dalej, komentowania i obserwacji mojego bloga. :)
Do następnego rozdziału ♥

piątek, 10 czerwca 2016

Rozdział 8.

Dni mijały coraz szybciej, a ja byłam już prawie spakowana i przygotowana do wyjazdu. Jak miło. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, bo nigdy jeszcze nie byłam na Hawajach. Z drugiej jednak strony miałam stres jak przed jakimś ważnym wydarzeniem, kiedy trzęsą się nogi, ręce i wszystko co możliwe, a żołądek skręca się we wszystkie strony. Pozostało mi jeszcze dokupić tylko kilka rzeczy. Christian ciągle sprawdza, czy się czasami nie rozmyśliłam. Mam nadzieję, że nie będzie się wściekał, że wychodzę na dzisiejsze zakupy z Michaelem. Przecież nie jesteśmy razem, prawda? Więc nie może decydować o tym co robię czy z kim. Poza tym to są tylko zakupy. Na szczęście przed wypadkiem zakończyła się sesja na studiach i mamy wakacje, więc nie muszę się martwić o zaległości. Cudownie. Prawdziwe wakacje. Nie wiem, czy powiedzieć Christianowi, czy nie...

SMS: Cześć piękna, jak idą przygotowania do wyjazdu? :* Christian.

No tak, mogłam się tego spodziewać. Dziś mnie jeszcze o to nie zapytał. Lepiej mu napiszę, bo jak byśmy się spotkali przypadkiem na mieście, to nie chcę niemiłej sytuacji.

SMS: Bardzo dobrze, potrzebuję jeszcze tylko kilku drobiazgów, ale wychodzę dzisiaj z Michaelem na kawę, więc przy okazji je dokupię :)

 SMS: Z Michaelem?

 SMS: Tak, zapewne go kojarzysz... Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? <3

 SMS: jak cholera, ale to serduszko mnie przekonało :D

 SMS: bardzo się cieszę, bo taki właśnie był cel :P

 SMS: Może pójdę z Wami? :)

 SMS: Nie chcę być niemiła, ale za bardzo za sobą nie przepadacie (tak, wiem o tym) Więc może lepiej nie ;D

 SMS: No dobrze, masz rację. Mogę dzisiaj wpaść? :)

 SMS: Tak, jak będę wolna, to dam Ci znać :)

 SMS: W takim razie czekam, miłego dnia księżniczko ;*

 SMS: Wzajemnie ;*

No i pięknie, wszystko wytłumaczone. Dobrze, że się wygadałam, bo chyba rzeczywiście miałby coś przeciwko. O zazdrość to ja go nie posądzałam.
Przygotowałam się na wyjście z moim najlepszym przyjacielem, tak dawno go nie widziałam, dlatego niezmiernie cieszyłam się, że wreszcie go zobaczę. Wyjechał na pewien czas do rodziny, bo miał jakieś sprawy w domu do załatwienia. niby utrzymywaliśmy kontakt telefoniczny, ale to nigdy nie jest to samo.
-Michael!- krzyknęłam i rzuciłam się prosto w otwarte na oścież ramiona chłopaka.- Tak bardzo za Tobą tęskniłam...
-Ja za Tobą też maleńka- powiedział i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.- Jak mi tego brakowało- powiedział, na co oboje się roześmialiśmy.
-Jak się czujesz? Wszystko w porządku?
-Taak, ogólnie dużo się u mnie zmieniło, sama nie wiem czy na lepsze czy na gorsze i o rany jadę z Christianem na wakacje na Hawaje...
- Noo to rzeczywiście się pozmieniało, jeszcze niedawno skakaliście sobie do gardeł i kłóciliście się dosłownie o wszystko, a tu nagle taka niespodzianka. Jesteście razem?
-Dokładnie, Oficjalnie nie jesteśmy razem, choć myślę, że to tylko kwestia czasu. A u Ciebie co słychać?
-U mnie właściwie nic nowego, tęskniłem za tobą jak cholera i mam szczerą nadzieję, że Christian nie zamknie Cię w domu na cztery spusty, bo umrę z żalu i tęsknoty...
-Spokojnie o to się nie masz co martwić. A nawet jeśli, to specjalnie dla Ciebie wymknę się oknem- zażartowałam- To co gotowy na zakupy?
-Jasne, im szybciej będziemy mieć to z głowy tym lepiej, tylko uprzedzam, że nie jestem najlepszy w doradzaniu.
-Poradzimy sobie.
Jak wspomniałam wcześniej Christianowi, miałam do kupienia jeszcze kilka drobiazgów. Były to głównie ubrania, bikini i jakieś typowo hawajskie dodatki. Jessica dzisiaj nie mogła, więc nawet Michael będzie pomocny, zawsze lepsza męska rada niż żadna. Tym bardziej, że sama nigdy nie mogę się na nic zdecydować. Tak jak myślałam, tym razem również nie obyło się bezproblemowo. Przeszliśmy kilka sklepów a ja nie kupiłam jeszcze kompletnie nic. Już nawet Michael wątpił czy cokolwiek dla siebie wybiorę, choć robił dobrą minę do złej gry. Odwiedziliśmy kolejne kilka sklepów, aż moim oczom ukazało się piękne czarne koronkowe bikini, które było słodkie i delikatne, jednak pobudzało męską wyobraźnię. Na szczęście posiadali mój rozmiar. Zakupiłam tam również kilka zwiewnych sukienek, uroczy słomkowy kapelusz i pobiegłam do drogerii po krem z filtrem do opalania. Wykończony zakupami Michael czekał już w lodziarni i zajmował nam miejsce, ponieważ dzień był gorący, a ludzi przychodziło coraz więcej.
-Już jestem, co zamawiamy?
-Ja mam ochotę na lody, a Ty?
-Ja również.- Michael poszedł zamówić dla nas lody, gdy ja w tym czasie rozsiadłam się wygodnie przy naszym stoliku.
-Jak to było z tym wypadkiem? Byłem co prawda przesłuchiwany, jednak nikt nie chciał wyjaśnić jak to wszystko się stało... Miałem zapytać jak dzwoniłem, jednak stwierdziłem, że nie jest to sprawa na telefon.
- Noo cóż, to było bardzo dziwne zdarzenie... Wszystko potoczyło się tak szybko. Wracałam z pracy dość późnym wieczorem, zaatakowało mnie kilku chłopaków, próbowałam uciec jednak oni byli silniejsi. jakimś cudem przejeżdżał tamtędy Christian, miał broń... Zaczął grozić tamtemu facetowi, że ma mnie puścić, bo pożałuje, tamten dźgnął mnie  nożem a ja zanim straciłam przytomność usłyszałam strzał. Myślałam, że coś się stało Christianowi, jednak jestem praktycznie pewna, że zabił tego faceta. próbowałam go o to wszystko pytać, jednak za każdym razem mnie zbywa...
-Kurde, to brzmi jak w jakimś kryminale... Może Christian nie jest tylko zwykłym studentem za jakiego się podaje...
-Też o tym pomyślałam, ale wybiłam sobie to z głowy. Sugerujesz coś konkretnego?
-Może jest jakimś płatnym zabójcą- Roześmiałam się, jednak jakaś cząstka mnie rozpatrywała w głowie tą kwestię.
- Nie no nie przesadzajmy, to nie jest film akcji, to jest normalne życie, a w normalnym życiu takie rzeczy się nie zdarzają...
-To akurat był żart, ale coś w tym musi być, gdyby nie miał nic do ukrycia to by z tobą normalnie porozmawiał... Powiedziałby: "Tak słuchaj mam broń, jest całkowicie legalna, interesuję się strzelnictwem i właśnie wracałem ze strzelnicy. Zabiłem tego faceta, ale nie miałem wyjścia, dlatego dostanę wyrok w zawiasach" Ale on nic takiego nie powiedział...
-Dajesz mi wiele do myślenia, ale ja chcę w niego wierzyć, może to zabrzmi dziwnie, ale się zakochałam. Początek naszej znajomości nie był satysfakcjonujący, ale koniec końców chyba od samego początku mi się podobał i ciągnie nas do siebie jak magnes...
- W takim razie ja muszę się odsunąć na dalszy tor...
-Michael co ty opowiadasz? Wiesz dobrze, że jesteś moim najlepszym przyjacielem...
-No właśnie, tylko przyjacielem. A może ja chciałbym być kimś więcej? Do zobaczenia Seleno i udanych wakacji.
-Michael!- W oczach miałam łzy, czułam się zdradzona i oszukana. Nie wiedziałam, że Michael coś do mnie czuje. Nawet nie miałam siły za nim biegnąć. Próbowałam do niego dzwonić, jednak wyłączył komórkę. Noo świetnie, myślałam, że wszystko zaczęło się naprawiać a tu jest jeszcze gorzej. Przygnębiona wróciłam do domu. Nie miałam siły na nic. Zaszyłam się na kanapie z pudełkiem lodów czekoladowych, czekałam na koniec mojego żywota.

SMS: Zakupy udane? :) Christian.

SMS: NIE

SMS: Coś się stało Kochanie?

Nawet nie miałam siły odpisywać powoli zasypiałam z nadmiaru emocji.

SMS: Zaraz będę.

Kiedy przeczytałam tego sms-a rozryczałam się na dobre. Chłopak, którego uważałam za mojego najlepszego przyjaciela nie chce mnie znać, bo nie odwzajemniam jego uczuć, natomiast chłopak, którego kocham ma jakieś drugie oblicze, którego nie chce mi pokazać... Czy tylko moje życie jest takie do bani?!


Cześć Wszystkim! :)
Po tak dłuuugiej nieobecności zjawiam się na nowo z kolejnymi fajnymi pomysłami na rozwój akcji. Posty będą pojawiać się dość często (przynajmniej się postaram) Mam nadzieję, że Wam się spodobają. Zapraszam do komentowania, obserwowania i odwiedzania bloga. Do następnego posta! ♥