czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 4.


         Ćwiczenia doskonale pomagały mi się odstresować. Zanim się jednak obejrzałam była już późna godzina. Przebrałam się, zabrałam rzeczy z szafki i wyszłam. Spoglądając na telefon zauważyłam nieodebrane połączenie od Michaela. No tak, z tego wszystkiego zapomniałam, że miał do mnie zadzwonić. Momentalnie wcisnęłam przycisk 'połącz'. Po kilku sygnałach usłyszałam zaspany głos chłopaka.
-Selena?
-Cześć, wybacz, że tak późno, ale byłam na siłowni i nie słyszałam, że dzwoniłeś. Jak trening?
-Nic nie szkodzi, a trening wypadł nawet lepiej niż się spodziewałem. Te dzieciaki są niesamowite, mają w sobie tyle werwy i entuzjazmu, że niejeden prawdziwy zawodnik mógłby brać z nich przykład. A tobie jak minął wieczór?
- Nie robiłam nic oprócz tego co planowałam.
-Wracasz dopiero do domu?
-Tak, trochę się zasiedziałam i straciłam rachubę czasu, właśnie wchodzę do domu. Jutro opowiesz mi szczegóły. Słodkich snów.
- Wzajemnie.
Szybko się wykąpałam, położyłam do łóżka i natychmiast zasnęłam. Obudziłam się rano szybko przygotowując na zajęcia. Wchodząc do klasy, tym razem nie spóźniona, tak naprawdę sama nie byłam pewna czego oczekiwałam. Ciemnowłosy nie mógł zniknąć z moich myśli przez cały wieczór, ranek, nawet otwierając drzwi myślałam tylko o nim. Zachowanie jak u zabujanej po uszy nastolatki, której rodzice zabraniają, ale ona mimo wszystko brnie w zakazany związek. Na moje szczęście okazało się, że na pierwszych zajęciach go nie było. Ładnie zaczyna semestr, wagarując już od początku-pomyślałam. Przez resztę zajęć też go nie było, więc z jednej strony czułam ulgę, bo nie wiedziałam czego on ode mnie chce, ale z drugiej miałam jednak nadzieję, że w końcu pojawi się w drzwiach. Nie pojawił się. Wykłady minęły mi bardzo szybko. Zadzwoniłam do mechanika, który zabrał moje zepsute auto do warsztatu. Ugotowałam sobie obiad. Lubię to robić. Wiadomo, fajniej byłoby gotować dla kogoś, ale sama dla siebie też mogę. Potem zaczęłam się przygotowywać na mój pierwszy dzień pracy. Przywitał mnie pracodawca, pokazał dokładnie miejsce pracy, zapoznał ze współpracownikami i zniknął goniony przez jakąś aferę na zapleczu. Muszę przyznać, że całkiem mi się tutaj podoba. Przyjemna atmosfera, mam nadzieję, że tak już zostanie. Moim obowiązkiem miała być pomoc przy barze, uprzątanie stolików i donoszenie. Nic wielkiego, ale przynajmniej na siebie pracuję i całkiem dobrze będę zarabiać. Krzątałam się między stolikami, krążąc wokół przyglądających mi się klientów płci przeciwnej.
-Pani jest chyba tutaj nowa- zagadała grupka młodych chłopaków.
-Tak, dzisiaj mój pierwszy dzień-odpowiedziałam.
- W takim razie poprosimy pięć kufli piwa, a reszta dla pięknej pani na dobry początek.
- Już się robi. Dziękuję bardzo.- Odeszłam zrealizować zamówienie.
-Ooo czyżby pierwszy napiwek?- zapytała Jesica, koleżanka z pracy, z którą od razu złapałam dobry kontakt.
- Tak, czy to normalne?
-Jasne, korzystaj póki możesz, nieraz możesz sporo uzbierać. Tylko muszisz być miła i się szybko wyrabiać.
Poszłam zanieść zamówione piwa i z uśmiechem podziękowałam za napiwek. Chłopaki przedstawili mi się i prosili bym się przysiadła, jednak wykręciłam się brakiem czasu i chęcią wykazania się pierwszego dnia. Szef najwidoczniej był zadowolony z mojej pracy, koledzy nie narzekali, mi również się podobało, więc bardzo się z tego powodu cieszyłam. Wieczorem wpadł Michael, żeby zobaczyć jak sobie radzę. Aż w końcu mój pierwszy dzień dobiegł końca. Na pożegnanie szef powiedział nam, że jutro odbędzie się tutaj wesele, więc mamy wypocząć, żeby być na siłach na tak wielką uroczystość. Posłuchałam go i poszłam spać wyjątkowo wcześnie. Odebrałam tylko wiadomości na facebooku i zasnęłam. Następnego dnia obudziłam się w wyśmienitym humorze. Ogarnęłam mieszkanie, poszłam na zakupy, Przygotowałam się na zajęcia i poszłam do pracy. Kiedy tylko przekroczyłam próg, mina mi zrzedła. Panowało tam totalne zamieszanie. Wszędzie porozstawiane były stoliki i dekoracje. Wszystko jednak było jeszcze nie ubrane i tymi dekoracjami miałam się zająć ja z Jesicą . Nie przeszkadzało mi to, lubię bawić się w takie rzeczy, dlatego szybko zabrałam się do pracy. Szło nam świetnie, żeby nie przechwalić, ale według mnie było naprawdę ładnie. Szef również był zadowolony, a to przecież najważniejsze. Porozmawiałyśmy z nim chwilę, aż w końcu zapytał, czy któraś z nas umie śpiewać.
-Ja wyję gorzej niż szop pod prysznicem- powiedziała zanosząc się śmiechem Jesica.
-Ja trochę śpiewałam,ale to nigdy nie było nic poważnego, a dlaczego pan pyta?
- Nasza wokalistka wylądowała w szpitalu, nie mamy nikogo na jej miejsce, a to już dzisiaj, Nie ma czasu na szukanie kogoś z kwalifikacjami, dlatego zaśpiewasz ty, jak dobrze, że cię zatrudniłem.
- Ale ja nie wiem, czy się sprawdzę, będzie w ogóle jakaś próba?
- To zależy jak Christian przyjdzie. Dzwoniłem do niego, ale powiedział, ze przyjdzie jak najszybciej się da. 
-Czyli duet?
-Tak. Ja uciekam bo przede mną jeszcze mnóstwo roboty. Chodź do mnie do gabinetu, to dam ci teksty i podkład muzyczny, żebyś mogła poćwiczyć. Na dzisiaj masz już wolne. Musisz tylko poćwiczyć. Wierzymy w ciebie.
Jak miło. Tego się nie spodziewałam, nawet sobie tego nie wyobrażałam. Przeglądając teksty ucieszyłam się, bo większość z nich znałam. Podkład też mi odpowiadał, najwidoczniej moja poprzedniczka miała podobny głos do mnie. Wesele było już coraz bliżej, stres coraz bardziej mnie zżerał, najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Miałam śpiewać na weselu, mojego drugiego dnia w pracy, która nie tego miała dotyczyć, zupełnie nie przygotowana, zdenerwowana, przynajmniej pozwolili mi mieć tekst, w razie gdybym zapomniała słów. Miałam śpiewać z jakimś chłopakiem, który się nie pojawiał., co wprawiało mnie w jeszcze większe przygnębienie. A co jeśli zepsuję występ, albo zacznę fałszować?- Zaczynały nachodzić mnie głupie myśli. Zostało 15 minut do wesela, kiedy prezes zawołał mnie do gabinetu. Kiedy otworzyłam drzwi od razu podszedł do mnie z radością przedstawiając jako zastępczynię wokalistki. Kiedy druga postać będąca w pokoju odwróciła się pomyślałam, że to chyba jakiś żart. Christian Parker, znów się spotykamy. To z nim mam śpiewać w duecie? Przebrnęłam przez moje krótkie załamanie nerwowe i uścisnęłam jego wyciągniętą rękę. Niestety nie mieliśmy już czasu do ćwiczeń, więc wytłumaczył mi w których momentach wchodzimy, które fragmenty śpiewam ja, a które on i musieliśmy wychodzić na scenę. Wykonaliśmy kilka pierwszych utworów, przy czym goście wiwatowali zachwyceni. Wszyscy świetnie się bawili, para młoda wyglądała przepięknie, jednym słowem mówiąc, udana impreza. Po kilku szybszych piosenkach, nastąpiło zwolnienie akcji. Zaczęliśmy grać moją ulubioną piosenkę, muszę dodać bardzo romantyczną i emocjonalną.
- A teraz moi państwo Umberto Tozzi ft Mónica Bellucci - Ti Amo' *– zapowiedział Christian. Goście zaczęli tańczyć przytulańca, podczas gdy szczęśliwa para młoda śpiewała razem z nami słowa piosenki...
Ti amo, un soldo
Ti amo, in aria
Ti amo se viene testa
vuol dire che basta lasciamoci.
Ti amo, io sono
Ti amo, in fondo un uomo
che non ha freddo nel cuore,
nel letto comando io.

Ma tremo
davanti al tuo seno,
ti odio e ti amo,
e´ una farfalla che muore
sbattendo le ali.
L´amore che a letto si fa
prendimi l´altra meta´
oggi ritorno da lei
primo Maggio,su coraggio!
Io ti amo
e chiedo perdono
ricordi chi sono
apri la porta
a un guerriero di carta igienica.
Dammi il tuo vino leggero
che hai fatto quando non c´ero
e le lenzuola di lino
dammi il sonno di un bambino
Che ´ta´ sogna cavalli e si gira
e un po´ di lavoro
fammi abbracciare una donna
che stira cantando.
E poi fatti un po´ prendere in giro
prima di fare l´amore
vesti la rabbia di pace
e sottane sulla luce.

Io ti amo
e chiedo perdono
ricordi chi sono
ti amo, ti amo,ti amo
ti amo ti amo
dammi il tuo vino leggero...
che hai fatto quando non c´ero
e le lenzuola di lino
dammi il sonno di un bambino
Che ´ta´ sogna cavalli e si gira
e un po´ di lavoro
fammi abbracciare una donna
che stira cantando.
E poi fatti un po´ prendere
in giro
prima di fare l´amore
vesti la rabbia di pace
e sottane sulla luce.
io ti amo,
ti amo, ti amo
ti amo, ti amo ...
Śpiewając patrzyliśmy sobie prosto w oczy ciesząc się tą romantyczną chwilą. Świat cały przestał istnieć. Byliśmy tylko my dwoje i nasz mały wspólny świat odizolowany od wszystkich, który nie ma racji bytu i wielkim murem blokuje się przed ciosami z zewnątrz. Jak to możliwe, że ciągle na siebie wpadamy? Niby przypadek, ale może jednak przeznaczenie? Boże wokół czego krążą właśnie myśli, staję się chora psychicznie. To już jest obłęd. Wmawiam sobie, że go nie cierpię, podczas gdy tak na prawdę wszystko mnie do niego ciągnie. Jest irytujący, ale także perfekcyjny. Nie należy do świata grzecznych chłopców typu Michael. Jego mroczne spojrzenie ma magnetyczne zdolności, które oddziałują na mnie. Nie jestem jednak z jego ligi.
Perspektywa Christiana:
Kiedy zobaczyłem ją w gabinecie mojego ojca, spodziewałem się zobaczyć każdą dziewczynę z wyjątkiem niej. Chociaż z drugiej strony chyba nie ma nic czego ona nie potrafiłaby robić. Cholerna perfekcjonistka. zupełne przeciwieństwo mnie, jednak nic na to nie poradzę, że nie mogłem odwrócić wzroku od jej zgrabnych nóg w krótkiej czarnej sukience i perfekcyjnie zaokrąglonego biustu. Pewnie widziała z jakiej perspektywy jej się przyglądałem, kobiety jak na złość zawsze to wiedzą, ale słowo daję nie mogłem się powstrzymać. Wtedy w sklepie nie potrafiłem wydusić z siebie słowa kiedy ją ujrzałem, dlatego potraktowałem ją tak chłodno. Myśli pewnie, że jej nie lubię... Kilka miesięcy do tyłu piłem ćpałem i prawie wyleciałem ze szkoły. Wszystko przez dziewczynę, dla której zrobiłbym wszystko. Ona jednak zostawiła mnie. Mój ojczym jest rektorem uczelni, na którą chciała się dostać. Kochałem ją do szaleństwa, a ona mnie wykorzystała. Od tego czasu zacząłem traktować wszystkie dziewczyny jak szmaty. Zabawiałem się ich kosztem, żeby ulżyć swemu cierpieniu. Myślałem, że jeśli odegram się na kimś innym ból zniknie. Tak się jednak nie stało. Piłem, paliłem, brałem narkotyki, miałem kłopoty z prawem. Nic mi jednak nie pomagało. Stałem się typowym bad boyem, który liczył się tylko sam ze sobą. Laski, motocykl, tatuaże, sam nie wiem komu chciałem zaimponować. Postanowiłem sobie, że już nigdy się nie zakocham. trwałem w tym postanowieniu dopóki nie spotkałem Seleny. Już od samego początku mnie zaintrygowała. Wiem, że nie należę do jej świata i prawdopodobnie nigdy nie będę, ale widząc ją nie potrafię trzymać rąk przy sobie, chociaż próbowałem. Jeszcze teraz, gdy śpiewamy razem tą piosenkę... Ma taki piękny i głęboki głos, a blasku który od niej bije zazdrościłaby jej niejedna gwiazda. Doskonale wiem, że jeśli wciągnę ta delikatną istotkę do mojego mrocznego świata, nie wyjdzie ona z niego już nigdy taka, jaka była. ostatnio jeszcze zaczęła pokazywać pazurki co nakręciło mnie jeszcze bardziej. To jest niezrozumiałe jak jedna osoba może tak namieszać w głowie drugiej. Ma takie piękne długie włosy... Już na początku postanowiłem się trzymać od niej z daleka, żeby nie wrócić do stanu, który prawie doprowadził mnie do upadku, jednak to jest silniejsze ode mnie. Moje myśli przerwał koniec piosenki. zeszliśmy ze sceny na przerwę. Zamiast odejść dalej od niej zaszedłem ją od tyłu i objąłem w talii. Była taka nieśmiała. Przestraszyła się mimo, że pewnie wiedziała, że to ja. Bo ten pedał Michael, czy jak mu tam pewnie woli chłopców i jej nie dotyka ( tak się przynajmniej pocieszam) Nie mogę znieść dotyku innego faceta na jej drobnym ciele.
-Jesteś wspaniała- wyszeptałem  jej do ucha.
-Dziękuję- odpowiedziała z tym swoim niewinnym, ale jakże pociągający uśmieszkiem.
-Nie spodziewałem się, że jesteś aż tak dobra. Musisz całkowicie zastąpić naszą wokalistkę.
-Pracujesz tutaj?
-Dorabiam na takich właśnie uroczystościach. Co tutaj zdarza się dość często.
-Nie byłeś dzisiaj na zajęciach-zmieniła temat czym bardzo mnie zaskoczyła. Uniosłem jedną brew, żeby wiedziała, że jestem zdziwiony.
- Tęskniłaś za mną?- uśmiechnąłem się od ucha do ucha.
-Nie-zaprzeczyła-po prostu dziwi mnie, że wagarujesz już na początku semestru.
-Miałem sprawę do załatwienia. Pusto było beze mnie, prawda? Nie było z kim się kłócić na zajęciach, żeby następnie dostać opieprz od profesora- powiedziałem rozbawiony.
-Woow, ty się uśmiechasz.
-Tylko dla Ciebie.
-A czym sobie zasłużyłam na ten zaszczyt?
-Też chciałbym to wiedzieć- odparłem dostając za to kuksańca.
-Auuu- zawyłem z udawanego bólu- teraz nawet mikrofonu przez ciebie nie utrzymam- złapałem jakiś pierwszy lepszy szalik i przewiązałem go sobie jako temblaka. Selena ubawiona przyglądała się moim poczynaniem, po czym zostawiła mnie umierającego samotnie na podłodze. Po chwili ożyłem i jak wierny piesek poszedłem w ślad za nią. Napiliśmy się i wróciliśmy na scenę zapewniać rozrywkę gościom. To jedna z najfajniejszych imprez, na której byłem i zawdzięczam to najważniejszej osobistości na tym weselu. Po kilku utworach zespół zagrał sam instrumental, dlatego poprosiłem moją towarzyszkę do tańca. Z początku wahała się, jednak po chwili już prowadziłem ją przez parkiet. Tańczyła tak delikatnie jak robi wszystko inne, a zarazem zmysłowo. Objąłem ją w talii i przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie. Tak trwaliśmy spleceni w uścisku do końca utworu nie zważając na ludzi gapiących się na nas. Tak daleko, ale jednak tak blisko. Tylko ja, ona i muzyka.


*https://www.youtube.com/watch?v=yo_Ph9GQjWw - O tej właśnie piosence jest mowa w opowiadaniu ♥


JEŚLI PRZECZYTAŁAŚ/EŚ, ZOSTAW KOMENTARZ! :)

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 3.

     Dzisiejszy dzień był istną masakrą już od samego rana. Nie słyszałam dzwonka budzika, przez co zaspałam, a jakby tego było mało, mój samochód nie chciał odpalić. Biegiem pobiegłam na dworzec komunikacji miejskiej, bo przecież nie mogłam się spóźnić na moje pierwsze wykłady. W ostatniej chwili wsiadłam do zatłoczonego tramwaju zanim odjechał. Nie jest to mój ulubiony środek transportu, zdecydowanie wolę moje małe i przytulne autko, jednak jak najszybciej muszę się z nim pożegnać i odstawić do warsztatu, mam nadzieję, że na krótko. Stałam ściśnięta pomiędzy starszą kobietą i młodą dziewczyną, która wyglądała na młodszą ode mnie. Nie chcę przesmradzać, ale było mi strasznie niewygodnie i tylko marzyłam o jak najszybszym dotarciu do celu. Miałam coraz mniej czasu przez co cholernie się denerwowałam. Co chwilę patrzyłam raz w okno, raz na zegarek, żeby pogodzić się z rozczarowaniem. Po kilkunastu minutach trwających wieczność tramwaj wreszcie zatrzymał się na interesującym mnie przystanku. Pędem rzuciłam się w kierunku uczelni. W ostatniej chwili przed dzwonkiem, z wypiekami na policzkach i rozwianymi przez wiatr włosami, zapukałam do drzwi klasy. Profesor wręczył mi indeks i polecił usiąść na ostatnim wolnym miejscu. Kiedy spojrzałam we wskazanym przez niego kierunku moim oczom ukazał się nikt inny jak Christian Parker! O ironio... Dlaczego jesteś taka okrutna? Gdyby to było możliwe, moja szczęka dotykałaby podłogi.
-Coś nie tak panno Gonzalez? - Zapytał profesor, wyrywając mnie ze świata moich tępych myśli.
-Nie, przepraszam, już zajmuję swoje miejsce - odpowiedziałam. Z powątpiewaniem skierowałam się do mojej ławki. Spojrzałam na Michaela, który patrzył na mnie z przepraszającym i zarazem współczującym wzrokiem. Bez zbędnych słów zajęłam swoje miejsce. nie musiałam nawet spojrzeć na mojego towarzysza z ławki, żeby zauważyć, że się odsunął na najdalszą odległość jaka była możliwa. Czy ja śmierdzę?-pomyślałam-Co prawda nie zdążyłam dziś rano wziąć prysznica, ale nie jestem jakimś bezdomnym brudasem, od którego nieprzyjemny zapach ulatnia się na kilometr. Nie chcę oczywiście obrażać osób, które z braku domu mieszkają na ulicy, ale większość z nich niestety lubi taki tryb życia i nie wiadomo dlaczego nie chcą odgórnej pomocy ani mieszkań, czy ośrodków socjalnych, więc jest w tym dużo ich winy. Stwierdziłam jednak, że zrobił to celowo, żebym poczuła się głupio. Nie chcąc dać mu tej satysfakcji odsunęłam się jeszcze dalej siedząc na zgięciu ławki.
- Nie siedź na rogu, bo starą panną zostaniesz- usłyszałam jego przepełniony kpiną głos.
- Ty się lepiej martw o siebie, chociaż tobie z pewnością pomimo zabobonów grozi życie starego kawalera- odpowiedziałam z rozbawieniem patrząc w jego zdziwione oczy, że w ogóle odważyłam się mu odpyskować.
-Na jakiej podstawie tak uważasz?
-To proste, nie masz pojęcia jak postępować z kobietami.
- A ty akurat znasz mnie na tyle dobrze, żeby móc to stwierdzić.
-No wiesz,tak bardzo mi zaimponowałeś uderzając drzwiami i zwalając winę na mnie...
-To była twoja wina.
- Nie wiesz chyba co mówisz, czy ty znasz jakiekolwiek zasady kultury? Powinieneś przepuścić osobę wychodzącą ze sklepu niezależnie od jej płci.
-Przestań mnie wkurwiać, bo już mi działasz na nerwy. Wiesz, że takie poukładane lalunie jak ty, przykładne uczennice, a raczej kujonice, nie są lubiane w społeczeństwie?
- Co złego jest w tym, ze jak już coś robię, to chcę to zrobić dobrze. Jaki jest sens w robieniu czegoś na odczepne, bo ja nie widzę żadnego sensu.
- No właściwie pewnie nie masz co robić z czasem. Rodzice wyślą hajs, a córeczka chodzi do kosmetyczki na zakupy i wydaje, a reszta czasu na to, co ''ważne''. Możesz zająć się wszystkim dokładnie.
- Obrażasz mnie w tym momencie. Nie znasz mnie, ani moich rodziców, a oceniasz. Jeśli koniecznie musisz wiedzieć, to nie pochodzę z zamożnej rodziny. pomimo braku pieniędzy miałam bardzo szczęśliwe dzieciństwo. Zaszłam tak daleko tylko i wyłącznie dzięki mojej ciężkiej pracy. Poza tym moi rodzice nie wysyłają mi 'hajsu', Zarabiam sama na siebie, opłacam studia i jeszcze pomagam finansowo rodzicom. Więc jeśli następnym razem  zechcesz mnie skrytykować, to przemyśl to dwa razy- wytknęłam zaciekle w swojej obronie.
- Panno Gonzalez, panie Parker, macie coś jeszcze do powiedzenia? Bo jeśli tak, to klasa was chętnie wysłucha- wyrwał nas z naszej kłótni profesor.
- Nie, przepraszamy, to się więcej nie powtórzy- odrzekliśmy równocześnie przyciągając tym samym zainteresowany wzrok naszych kolegów z grupy.
Resztę wykładu nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Żałuję, że wspomniałam o swoich rodzicach, ale żaden dupek nie będzie mnie bezpodstawnie krytykował. Radzę sobie jak umiem i jestem z tego dumna. Przed końcem zajęć wyszliśmy z Michaelem na lunch. Okazało się, że oprócz zajęć sprawnościowych mamy razem wszystkie wykłady, co bardzo nas ucieszyło, bo na to właśnie liczyliśmy.
-Przepraszam, że nie zająłem ci miejsca, ale byłem przekonany, że Cię nie będzie.
- W porządku, po prostu zaspałam, a później nawaliło mi auto i musiałam skorzystać z komunikacji miejskiej, na którą ledwo zdążyłam. Cóż, pech to pech, w dodatku pokłóciłam się na forum klasy z Christianem, który ewidentnie mnie nie cierpi i już pierwszego dnia wykładów dostałam reprymendę od profesora. Normalnie żyć nie umierać, a to wszystko za sprawą zapatrzonego w siebie bufona, który zgrywa jakiegoś mrocznego rycerza, a tak na prawdę nie potrafi nawet poprowadzić cywilizowanej rozmowy z kobietą. Jejkuu przepraszam Michael, trochę mnie poniosło. Zawsze uważałam, że im głośniej ktoś krzyczy, tym słabiej go słychać, a tu proszę, sama nie potrafię się do tego zastosować.
-Nie przesadzaj, masz prawo być na niego zła. Każda kobieta wymaga szacunku, którego on niestety nie potrafi okazać. Jeśli chcesz to dam ci namiary na dobrego mechanika w przystępnej cenie.
-Byłoby świetnie, bo jeszcze nikogo nie znalazłam.
- W samochodzie mam jego wizytówkę, więc po zajęciach ci ją dam, okej?
-Okej. Dziś twój pierwszy dzień w pracy, denerwujesz się?
-Niee, nawet nie. W końcu to tylko dzieci, mam tylko nadzieję, że lubią grać w piłkę, Zadzwonię do ciebie po treningu, żeby zdać relacje.
-Będzie dobrze- powiedziałam pokrzepiająco.
- Też mam takie przeczucie. A ty jakie masz plany na dzisiaj?
- Prowadzę bloga, więc dodam nowy post. Ostatnio wykupiłam karnet na siłownię, więc pójdę poćwiczyć, a resztę wieczoru spędzę pewnie przed telewizorem, może pójdę pobiegać, bo już od kilku dni nie biegałam.
-Ambitnie widzę- powiedział Michael z uśmiechem- Chodźmy na ostatnie zajęcia, bo się spóźnimy. Na szczęście Christian się gdzieś ulotnił i siedziałam sama. Przynajmniej mogłam się skupić na lekcji. Po wykładach Michael wręczył mi obiecaną wizytówkę i pojechał pospiesznie do pracy, a ja czekając na tramwaj poszłam do marketu zrobić jakieś małe zakupy.
             Podróż do domu przebiegła na szczęście w lepszej atmosferze, ale i tak muszę jak najszybciej zadzwonić do mechanika. Weszłam do domu, ugotowałam sobie obiad, posprzątałam i zasiadłam przed laptopem. Kiedy dopracowałam nowy post, spakowałam strój na siłownię i poszłam poćwiczyć. Korzystając z różnych maszyn czułam się spokojniej. Wysiłek fizyczny zawsze dobrze na mnie wpływał. Po półgodzinnym intensywnym ćwiczeniu postanowiłam zrobić sobie przerwę. Powędrowałam do szatni, otworzyłam przydzieloną szafkę i odkręcając butelkę omal nie upuściłam jej na ziemię.
-Ty chyba mnie śledzisz- Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć do kogo należy głos.
- Nie schlebiaj sobie. Gdybym miała kogoś śledzić to z całą pewnością nie byłbyś to ty- odparowałam.
-Ooo a to dlaczego?
-Nie jesteś aż tak intrygującą postacią, żeby ciekawiło mnie co robisz w danej chwili.
-Pyskata jesteś . Myślałam, że jesteś z wersji 'grzeczna dziewczynka'.
-W takim razie lepiej nie myśl, bo jak widać nie idzie ci to najlepiej.
-Ej maleńka, nie pozwalaj sobie...
-Nie zwracaj się do mnie tym tonem. I schowaj swoje urażone ego do kieszeni, bo nie do twarzy ci ze skrzywioną miną- urwałam, bo zaczął się do mnie coraz bardziej przysuwać. Pod wpływem impulsu wstałam z ławki i zaczęłam kierować się do tyłu. On jednak zwinnym ruchem podszedł do mnie i przyparł do szafek przytrzymując moje ręce z tyłu. Odpychając go od siebie miałam zamiar go kopnąć, niestety zablokował mój ruch wciskając nogę pomiędzy moje. Wystraszyłam się nie na żarty. W tym momencie nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Byłam przekonana, że chce mnie uderzyć. On tylko zbliżył twarz do mojej odkrytej szyi i zaczął pokrywać ją pocałunkami.
-Niestety skarbie zadarłaś z niewłaściwą osobą- włożył ręce pod moją koszulkę pieszcząc przy tym płaski brzuch, a następnie przechodząc na plecy. Stałam jak sparaliżowana, ale podobało mi się to co robił. Nigdy nie miałam bliższych kontaktów z mężczyznami, nie miałam na to czasu. Dlatego obce były mi pierwsze zauroczenia, randki, motyle w brzuchu, czy trzymanie się za ręce. Czułam się piękna i wyjątkowa. Nigdy nie miałam ze sobą problemów, ale czułam się prawdziwą kobietą. Pomimo tego, że już dawno puścił moje ręce, a ja powinnam go odepchnąć, nie zrobiłam tego.
-Pięknie wyglądasz w tych króciutkich szortach- zamruczał prosto w zagłębienie mojej szyi. Po chwili odsunął się ode mnie.
-Do zobaczenia jutro na zajęciach- powiedział z łobuzerskim uśmiechem, zostawiając mnie oszołomioną i zdumioną sytuacją, która właśnie miała miejsce.
-No pięknie- pomyślałam, napiłam się wody i poszłam jeszcze poćwiczyć, żeby uspokoić skotłowane nerwy.

Cześć wszystkim! :)
Kolejny rozdział za mną. Jak Wam się podoba? Macie jakieś szczególne zapatrywania na to opowiadanie, czy może chcecie dodać coś od siebie? Serdecznie zapraszam do obserwowania i zostawiania komentarzy :D Do następnego rozdziału ♥

niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 2


Promienie słoneczne wpadały przez niezasłonięte rolety do mojego małego mieszkanka, kiedy zadzwonił budzik obwieszczający pobudkę. Pomimo braku chęci, z trudem zwlekłam się z łóżka i poczłapałam do łazienki. Dziś jest mój wielki dzień. Zaczynam studia, zaczynam pracę ale przede wszystkim zaczynam nowe życie z dala od rodziny i przyjaciół. Może aklimatyzacja nie będzie aż taka trudna, ostatnio poznałam już sąsiadów, no i oczywiście Michaela... Myśl o nim sprawiła, że od razu się uśmiechnęłam. Pomimo tego, że go praktycznie nie znam, mam na niego jedno określenie-     słodziak ! Wydaje się taki uroczy, a przede wszystkim jest przystojny. Ma krótko obcięte blond włosy, niebieskie oczy i jest o ponad głowę wyższy ode mnie. Nawet w 12 cm szpilkach byłabym niższa od niego. Nie mogę się doczekać spotkania z nim. W dodatku on chyba też nie jest obojętny na moje wdzięki. Prysznic i śniadanie nie zajęły mi dużo czasu. Szybko się ubrałam w naszykowane wczoraj ubrania i nałożyłam lekki makijaż. Przed wyjściem przejrzałam się w lustrze, muszę przyznać, że efekt był taki jak zamierzałam i ruszyłam na spotkanie z Michaelem.

       Prowadziłam auto przez zatłoczone ulice Nowego Jorku, bojąc się, że spóźnię się na nasze pierwsze spotkanie. Na szczęście światło wreszcie się zmieniło i mogłam skręcić wprost na podjazd do kawiarni. Zabrałam torebkę, zamknęłam auto i weszłam do budynku. Przy jednym ze stolików pod oknem siedział mój nowy znajomy. Gdy mnie zauważył natychmiast podniósł się, przywitał i z gracją odsunął mi krzesło. Poczułam się prawdziwą kobietą. W dzisiejszych czasach ciężko trafić na takiego dżentelmena. Zamówiliśmy kawę i ciasto i konsumując oglądaliśmy widoki za oknem.
- I jak, gotowa na rozpoczęcie studiów? - Zapytał Michael.
- Wydaje mi się, że tak, ale bardzo się denerwuję, w końcu nowy klimat i wgl...
- Damy radę, w końcu mamy siebie. We dwójkę znacznie raźniej i na pewno poznamy wielu nowych ludzi. Pracujesz gdzieś?
- Będę w weekendy pracować w barze niedaleko mieszkania, a Ty?
- Ja będę trenerem, dzieci z drużyny piłkarskiej. Sam kiedyś grałem, więc to sama przyjemność przekazać trochę umiejętności dzieciakom.
- Hahahah, ktoś przecież będzie musiał reprezentować kraj w przyszłości, jak dotychczasowi piłkarze nie będą już grać.
Dokończyliśmy konsumpcję, oczywiście rachunek zapłacił Michael i podążyliśmy na uczelnię oddać papiery potrzebna do rozpoczęcia nauki.

           Wchodząc do środka równocześnie stwierdziliśmy, że panuje tu dość fajny klimat. Pozwiedzaliśmy trochę i ruszyliśmy do sekretariatu.
- O cholera, jaka kilometrowa kolejka, przecież my stąd nie wyjdziemy do wieczora!- wykrzyknęłam, kiedy stanęliśmy na końcu kolejki.
W czasie oczekiwania zaczęłam przyglądać się ludziom, z którymi w najbliższym czasie będę mijała się na korytarzu, aż w końcu moją uwagę przyciągnęła czarna czupryna i znajoma sylwetka. Kiedy przyjrzałam się dokładniej, prawie padłam z wrażenia. Kilka osób przede mną stał nikt inny niż chłopak, który ostatnio tak bezczelnie potraktował mnie w sklepie. Przez chwilę podziwiałam mozaiki znaczące jego nagie ramiona, a kiedy miałam odwrócić wzrok, podniósł głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Pomimo chamskiego zachowania z jakim mnie potraktował, wprost nie mogłam przestać wpatrywać się w jego magnetyczne oczy, zresztą oboje nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku. To chyba było silniejsze od nas. Nie darzyliśmy się sympatią, wręcz przeciwnie, ale było coś ekscytującego w naszym kontakcie wzrokowym. Bez użycia słów wytworzyło się między nami jakieś emocjonalne napięcie, które powodowało brak racjonalnego myślenia, czułam się jakby nikogo oprócz niego tam nie było. Kiedy nadeszła jego kolej na oddanie dokumentów, nasza niema rozmowa została przerwana. Z zarumienionymi policzkami spojrzałam na Michaela, który na szczęście był nieświadomy sytuacji, która właśnie miała miejsce. Kolejka coraz bardziej się zwężała co bardzo mnie cieszyło, bo chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Kiedy wreszcie nadeszła nasza kolej, podpisałam potrzebne dokumenty i wrzuciłam wszystko do teczki oznakowanej moimi danymi osobowymi i fotografią. Już chciałam odłożyć ją na właściwą kupkę, kiedy moją uwagę przyciągnęła 'jego' teczka. Na środku widniało jego zdjęcie, a pod spodem wytłuszczonym drukiem CHRISTIAN PARKER. Wpatrywałam się w tą teczkę, dopóki nie podszedł do mnie Michael.
-No to zapowiada się ciekawy semestr- powiedziałam z ironią. Kiedy mój towarzysz zobaczył, co przykuło mój wzrok, jak na zawołanie zaczął się śmiać najwidoczniej wyczuwając sarkazm w mojej wypowiedzi i pamiętając sytuację z parku. Mój grobowy nastrój nie trwał wiecznie, chwilę później już chichrałam się z nim i w wyśmienitych humorach opuściliśmy uczelnię.

                 Pomimo spędzonego prawie całego dnia z Michaelem i tak nie mogliśmy się rozstać. Najpierw spacerowaliśmy ulicami Nowego Jorku, a potem wpadliśmy na pomysł pójścia do kina.
Z początku nie mogliśmy się zgodzić co do filmu. Ja obstawiałam "Najdłuższą podróż" reżyserii Craiga Bolotina, natomiast Michael uparł się na "Mad Max-na drodze gniewu"-jakiś film sensacyjny, na co oczywiście nie chciałam się zgodzić.
- No ale spójrz to jest ekranizacja najnowszej książki Nicholasa Sparksa!- przekonywałam.
-Kogo?
- Michael, nie udawaj, że nie wiesz o kogo chodzi... Uwielbiam jego książki. Nie powiesz mi chyba, że nigdy nie przeczytałeś np. "Pamiętnika", "Listu w butelce", "I wciąż ją kocham"? Człowieku, przecież to są klasyki!
-A to jest film akcji! Adrenalina, ciągle się coś dzieje, to jest coś w porównaniu z dennym wyciskaczem łez.
-'Dennym wyciskaczem łez'- zrobiłam wielkie oczy ze zdziwienia...-Może najpierw obejrzyj, zanim zaczniesz oceniać. Czytałam wiele jego książek i z pewnością nie są to romanse oparte na jednej fabule, podchodzące pod jedno kopyto, są to na prawdę piękne i wartościowe powieści. Noo proooszę, obejrzyjmy ten film- zrobiłam minkę szczeniaczka z nadzieją, że to zadziała.
- Dobrze już dobrze obejrzymy ten film, ale następnym razem ja wybiorę, okej?
-Okej! No to idziemy! - Ruszyłam pierwsza uśmiechając się od ucha do ucha. Kiedy Michael poszedł po bilety, ja w tym samym czasie ustawiłam się w kolejce po popcorn i pepsi. Kiedy weszliśmy do sali trwały już reklamy. Zajęliśmy swoje miejsca i z niecierpliwością (przynajmniej ja ) oczekiwaliśmy na film. Przez pierwsze kilkanaście minut mój nowy przyjaciel nie był zachwycony filmem, jednak z upływem czasu wciągał go coraz bardziej.
- No i jak, przekonałeś się chociaż troszkę co do filmu?- Zapytałam, gdy film dobiegł końca, a na ekranie ukazały się napisy końcowe.
- Cóż, muszę przyznać, że chyba miałeś rację. Spodziewałem się... Właściwie to sam nie wiem czego się spodziewałem, chyba na prawdę jakiejś tandetnej komedii romantycznej, w której wszystko będzie wiadomo już od samego początku, ale jak widać się pomyliłem. Nie jestem jego wielkim fanem, ale co trzeba przyznać, film mi się spodobał. tylko nie zapominaj, że następnym razem będziemy oglądać coś z pazurem!
- Cieszę się, że Ci się spodobał, chociaż na początku miałeś trochę kwaśną minę.
- A dziwisz mi się? Bo ja się sobie nie dziwię...
- Noo w sumie... Gdybyś  ty mnie zmusił do obejrzenia "Mad Max-na drodze gniewu" to też bym miała nie lepszą minę, ale w końcu dziewczyny mają pierwszeństwo, prawda?
-Tylko dlatego się zgodziłem, bo poszliśmy na kompromis.
-Hahahaa zabawne... To co wracamy do domu?
- Możemy wracać, bo zaczyna się robić coraz później.
 Ruszyliśmy spacerkiem do domu, oczywiście Michael odprowadził mnie do domu.
- Dziękuję Ci za wspaniały dzień-  powiedziałam.
-Ależ nie masz za co, również spędziłem z Tobą bardzo miło czas i mam nadzieję, że umówimy się jak najszybciej.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, pocałował mnie w policzek i odszedł. Będąc jeszcze w szoku otworzyłam drzwi, rzuciłam buty w korytarzu i powędrowałam do salonu, gdzie ległam na kanapie spędzając czas przed telewizorem. W międzyczasie wykąpałam się i nie wiadomo kiedy- zasnęłam.
Tak, to był na prawdę wyczerpujący dzień.

Cześć Wszystkim :)
Pomimo braku czasu udało mi się jeszcze dzisiaj dodać nowy rozdział, mam nadzieję, że następne pójdą szybciej. Jeśli tylko będę w stanie, to postaram się dodawać je częściej. Do zobaczenia w następnym poście! ;D


                   


środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 1.

   Był już ciepły sierpniowy wieczór, kiedy skończyłam pakowanie na jutrzejszy, pierwszy dzień w nowym semestrze, na nowej uczelni. Mam na imię Selena i kilka dni temu przeprowadziłam się do Nowego Jorku, żeby studiować anglistykę na New York Univerity. Nie jestem wyjątkowo piękna, ale też nie brzydka. Mam około 1,65 wzrostu, duże niebieskie oczy, szczupłą sylwetkę i długie do pasa blond włosy. Pochodzę z  Berlina i mam dwójkę rodzeństwa-siostrę Anastasie i brata Mike'a.
Mam miłą i kochającą rodzinę, z którą ciężko było mi się rozstać.
    Dochodziła już godzina 23, co nie powstrzymało mnie przed pójściem pobiegać, robię to już od kilku lat, tym samym rozładowując  stres. Szybko przebrałam się w szorty i koszulkę, włosy związałam w wysoki kucyk, włożyłam słuchawki w uszy i ruszyłam przed siebie. Mknęłam poprzez Central Park nie zwracając uwagi na przechodniów. Po godzinie biegania byłam wykończona. Ostatkiem sił popędziłam do pobliskiego spożywczaka po wodę mineralną - wiecie, zdrowe odżywianie i te sprawy... przechodząc przez próg usłyszałam dźwięk dzwonka obwieszczającego przybycie nowego klienta. Poprosiłam ekspedientkę o wodę, zapłaciłam i skierowałam się do wyjścia. kiedy nacisnęłam na klamkę, drzwi z hukiem otworzyły się odpychając mnie na bok.
-Jak łazisz sieroto? Całe dzieciństwo wózkiem jeździłaś, że chodzić nie umiesz?!- warknął wysoki ciemnowłosy chłopak, o najpiękniejszych oczach, jakie kiedykolwiek widziałam. Był wysportowany, a tatuaże na jego umięśnionych ramionach aż prosiły o zatrzymanie na nich oczu. Oglądając go od góry do dołu z pewnością można stwierdzić, że wygląda jak grecki Adonis. Zazwyczaj jestem bardziej wygadana, ale ironiczny wyraz jego twarzy powstrzymał mnie od jakichkolwiek komentarzy, wymamrotałam krótkie przepraszam i wyszłam. Wracając do mojego nowego mieszkania, które wynajmuję sama, postanowiłam zostać po drodze w parku. Usiadłam na ławce i zatopiłam się w moich myślach oczywiście o nieznajomym chłopaku, gdy z letargu wyrwał mnie głos chłopaka.
-Cześć, mogę się przysiąść?
-Jasne, siadaj. Ładny mamy dziś wieczór, prawda?- zapytałam zapominając na chwilę o nieznajomym chłopaku.
-Nie tak ładny jak dziewczyna siedząca obok. Jestem Michael, a Ty jak masz na imię?
-Selena, miło mi Cię poznać, jesteś stąd?
- Niee, pochodzę z Arizony i jestem pierwszakiem na NYU*
- Och doprawdy? Ja również będę tam studiować pierwszy rok anglistykę.
-Ja także, może będziemy mieć jakieś wspólne zajęcia, musimy się na jutro umówić przed rozpoczęciem.
- Z wielką przyjemnością, fajnie będzie mieć kogoś znajomego wśród obcych. Będziemy mogli dzielić się notatkami...
- W rzeczy samej. A Ty jesteś stąd?
- Nie, pochodzę z Berlina, mieszkałam tam całe dzieciństwo, ale od zawsze marzyłam, żeby tu studiować i moje marzenie się spełniło. Ciężko było pożegnać się z rodziną, ale jednak nie rozstajemy się na zawsze... - Zamyśliłam się chwilę, nie znam tego chłopaka, jednak emanuje od niego takie ciepło, że aż miło z nim rozmawiać, czuję, że mogę mu ufać. Byłam tak zajęta własnymi myślami, że nie zauważyłam ciemnowłosego chłopaka, który widząc mnie skrzywił się i przechodząc obok powiedział:
- Lepiej kolego uważaj na nią, bo jeszcze Cię drzwiami przytrzaśnie, ta dziewczyna ma chyba niekoordynację ruchową.
- Słucham? Po pierwsze nie tym tonem, a po drugie to Ty uderzyłeś mnie drzwiami i zamiast przeprosić bezczelnie się na mnie wydarłeś? Jak Ci nie wstyd? Pomimo tego, że się nie znamy nie zwalnia Cię to z zasad kultury... Prostak.
-Jeszcze się policzymy- warknął poirytowany i zanim się obejrzałam już go nie było. Mój towarzysz w dalszym ciągu nie rozumiał tej sytuacji, więc o wszystkim mu opowiedziałam. Okazał się świetnym słuchaczem a także dżentelmenem, mooże kiedyś coś z tego wyjdzie...
Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając i śmiejąc się z kawałów, które znakomicie opowiadał.
Okazało, się, że mieszkał niedaleko, więc do domu ruszyliśmy wspólnie. Oczywiście uparł się, żeby mnie odprowadzić. Kiedy dotarliśmy na miejsce, umówiliśmy się jutro przed rozpoczęciem w pobliskiej kawiarni na kawę, wymieniliśmy się numerami, pożegnaliśmy i każdy wrócił do swojego domu. Gdy zatrzasnęły się za mną drzwi mieszkania, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Nie dane mi jednak było zasnąć, bo po kilku minutach dostałam sms-a :
           "Słodkich snów Piękna :*
                                          Michael"


W ten oto sposób zakończył się 1 rozdział. Sytuacja powoli się rozkręca, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Zapraszam na kolejny rozdział, który pojawi się wkrótce. :)
Cześć Wszystkim! :)
Zaczynam pisać mojego pierwszego bloga, na którym będą różnego rodzaju opowiadania. Ponieważ jestem typem romantyczki, większość opowiadań będzie zawierała wątki miłosne, ale nie zabraknie też scen fantastycznych, komicznych i erotycznych ( Jeśli na początku opowiadania pojawi się notatka o zawartości treści erotycznej- czytasz na własną odpowiedzialność).Mam nadzieję, że pomimo braku doświadczenia w prowadzeniu bloga, uda mi się sprostać wymaganiom czytelników.
Blog obięty jest prawami autorskimi, proszę o niekopiowanie i nieudostępnianie treści.