piątek, 10 czerwca 2016

Rozdział 8.

Dni mijały coraz szybciej, a ja byłam już prawie spakowana i przygotowana do wyjazdu. Jak miło. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, bo nigdy jeszcze nie byłam na Hawajach. Z drugiej jednak strony miałam stres jak przed jakimś ważnym wydarzeniem, kiedy trzęsą się nogi, ręce i wszystko co możliwe, a żołądek skręca się we wszystkie strony. Pozostało mi jeszcze dokupić tylko kilka rzeczy. Christian ciągle sprawdza, czy się czasami nie rozmyśliłam. Mam nadzieję, że nie będzie się wściekał, że wychodzę na dzisiejsze zakupy z Michaelem. Przecież nie jesteśmy razem, prawda? Więc nie może decydować o tym co robię czy z kim. Poza tym to są tylko zakupy. Na szczęście przed wypadkiem zakończyła się sesja na studiach i mamy wakacje, więc nie muszę się martwić o zaległości. Cudownie. Prawdziwe wakacje. Nie wiem, czy powiedzieć Christianowi, czy nie...

SMS: Cześć piękna, jak idą przygotowania do wyjazdu? :* Christian.

No tak, mogłam się tego spodziewać. Dziś mnie jeszcze o to nie zapytał. Lepiej mu napiszę, bo jak byśmy się spotkali przypadkiem na mieście, to nie chcę niemiłej sytuacji.

SMS: Bardzo dobrze, potrzebuję jeszcze tylko kilku drobiazgów, ale wychodzę dzisiaj z Michaelem na kawę, więc przy okazji je dokupię :)

 SMS: Z Michaelem?

 SMS: Tak, zapewne go kojarzysz... Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? <3

 SMS: jak cholera, ale to serduszko mnie przekonało :D

 SMS: bardzo się cieszę, bo taki właśnie był cel :P

 SMS: Może pójdę z Wami? :)

 SMS: Nie chcę być niemiła, ale za bardzo za sobą nie przepadacie (tak, wiem o tym) Więc może lepiej nie ;D

 SMS: No dobrze, masz rację. Mogę dzisiaj wpaść? :)

 SMS: Tak, jak będę wolna, to dam Ci znać :)

 SMS: W takim razie czekam, miłego dnia księżniczko ;*

 SMS: Wzajemnie ;*

No i pięknie, wszystko wytłumaczone. Dobrze, że się wygadałam, bo chyba rzeczywiście miałby coś przeciwko. O zazdrość to ja go nie posądzałam.
Przygotowałam się na wyjście z moim najlepszym przyjacielem, tak dawno go nie widziałam, dlatego niezmiernie cieszyłam się, że wreszcie go zobaczę. Wyjechał na pewien czas do rodziny, bo miał jakieś sprawy w domu do załatwienia. niby utrzymywaliśmy kontakt telefoniczny, ale to nigdy nie jest to samo.
-Michael!- krzyknęłam i rzuciłam się prosto w otwarte na oścież ramiona chłopaka.- Tak bardzo za Tobą tęskniłam...
-Ja za Tobą też maleńka- powiedział i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.- Jak mi tego brakowało- powiedział, na co oboje się roześmialiśmy.
-Jak się czujesz? Wszystko w porządku?
-Taak, ogólnie dużo się u mnie zmieniło, sama nie wiem czy na lepsze czy na gorsze i o rany jadę z Christianem na wakacje na Hawaje...
- Noo to rzeczywiście się pozmieniało, jeszcze niedawno skakaliście sobie do gardeł i kłóciliście się dosłownie o wszystko, a tu nagle taka niespodzianka. Jesteście razem?
-Dokładnie, Oficjalnie nie jesteśmy razem, choć myślę, że to tylko kwestia czasu. A u Ciebie co słychać?
-U mnie właściwie nic nowego, tęskniłem za tobą jak cholera i mam szczerą nadzieję, że Christian nie zamknie Cię w domu na cztery spusty, bo umrę z żalu i tęsknoty...
-Spokojnie o to się nie masz co martwić. A nawet jeśli, to specjalnie dla Ciebie wymknę się oknem- zażartowałam- To co gotowy na zakupy?
-Jasne, im szybciej będziemy mieć to z głowy tym lepiej, tylko uprzedzam, że nie jestem najlepszy w doradzaniu.
-Poradzimy sobie.
Jak wspomniałam wcześniej Christianowi, miałam do kupienia jeszcze kilka drobiazgów. Były to głównie ubrania, bikini i jakieś typowo hawajskie dodatki. Jessica dzisiaj nie mogła, więc nawet Michael będzie pomocny, zawsze lepsza męska rada niż żadna. Tym bardziej, że sama nigdy nie mogę się na nic zdecydować. Tak jak myślałam, tym razem również nie obyło się bezproblemowo. Przeszliśmy kilka sklepów a ja nie kupiłam jeszcze kompletnie nic. Już nawet Michael wątpił czy cokolwiek dla siebie wybiorę, choć robił dobrą minę do złej gry. Odwiedziliśmy kolejne kilka sklepów, aż moim oczom ukazało się piękne czarne koronkowe bikini, które było słodkie i delikatne, jednak pobudzało męską wyobraźnię. Na szczęście posiadali mój rozmiar. Zakupiłam tam również kilka zwiewnych sukienek, uroczy słomkowy kapelusz i pobiegłam do drogerii po krem z filtrem do opalania. Wykończony zakupami Michael czekał już w lodziarni i zajmował nam miejsce, ponieważ dzień był gorący, a ludzi przychodziło coraz więcej.
-Już jestem, co zamawiamy?
-Ja mam ochotę na lody, a Ty?
-Ja również.- Michael poszedł zamówić dla nas lody, gdy ja w tym czasie rozsiadłam się wygodnie przy naszym stoliku.
-Jak to było z tym wypadkiem? Byłem co prawda przesłuchiwany, jednak nikt nie chciał wyjaśnić jak to wszystko się stało... Miałem zapytać jak dzwoniłem, jednak stwierdziłem, że nie jest to sprawa na telefon.
- Noo cóż, to było bardzo dziwne zdarzenie... Wszystko potoczyło się tak szybko. Wracałam z pracy dość późnym wieczorem, zaatakowało mnie kilku chłopaków, próbowałam uciec jednak oni byli silniejsi. jakimś cudem przejeżdżał tamtędy Christian, miał broń... Zaczął grozić tamtemu facetowi, że ma mnie puścić, bo pożałuje, tamten dźgnął mnie  nożem a ja zanim straciłam przytomność usłyszałam strzał. Myślałam, że coś się stało Christianowi, jednak jestem praktycznie pewna, że zabił tego faceta. próbowałam go o to wszystko pytać, jednak za każdym razem mnie zbywa...
-Kurde, to brzmi jak w jakimś kryminale... Może Christian nie jest tylko zwykłym studentem za jakiego się podaje...
-Też o tym pomyślałam, ale wybiłam sobie to z głowy. Sugerujesz coś konkretnego?
-Może jest jakimś płatnym zabójcą- Roześmiałam się, jednak jakaś cząstka mnie rozpatrywała w głowie tą kwestię.
- Nie no nie przesadzajmy, to nie jest film akcji, to jest normalne życie, a w normalnym życiu takie rzeczy się nie zdarzają...
-To akurat był żart, ale coś w tym musi być, gdyby nie miał nic do ukrycia to by z tobą normalnie porozmawiał... Powiedziałby: "Tak słuchaj mam broń, jest całkowicie legalna, interesuję się strzelnictwem i właśnie wracałem ze strzelnicy. Zabiłem tego faceta, ale nie miałem wyjścia, dlatego dostanę wyrok w zawiasach" Ale on nic takiego nie powiedział...
-Dajesz mi wiele do myślenia, ale ja chcę w niego wierzyć, może to zabrzmi dziwnie, ale się zakochałam. Początek naszej znajomości nie był satysfakcjonujący, ale koniec końców chyba od samego początku mi się podobał i ciągnie nas do siebie jak magnes...
- W takim razie ja muszę się odsunąć na dalszy tor...
-Michael co ty opowiadasz? Wiesz dobrze, że jesteś moim najlepszym przyjacielem...
-No właśnie, tylko przyjacielem. A może ja chciałbym być kimś więcej? Do zobaczenia Seleno i udanych wakacji.
-Michael!- W oczach miałam łzy, czułam się zdradzona i oszukana. Nie wiedziałam, że Michael coś do mnie czuje. Nawet nie miałam siły za nim biegnąć. Próbowałam do niego dzwonić, jednak wyłączył komórkę. Noo świetnie, myślałam, że wszystko zaczęło się naprawiać a tu jest jeszcze gorzej. Przygnębiona wróciłam do domu. Nie miałam siły na nic. Zaszyłam się na kanapie z pudełkiem lodów czekoladowych, czekałam na koniec mojego żywota.

SMS: Zakupy udane? :) Christian.

SMS: NIE

SMS: Coś się stało Kochanie?

Nawet nie miałam siły odpisywać powoli zasypiałam z nadmiaru emocji.

SMS: Zaraz będę.

Kiedy przeczytałam tego sms-a rozryczałam się na dobre. Chłopak, którego uważałam za mojego najlepszego przyjaciela nie chce mnie znać, bo nie odwzajemniam jego uczuć, natomiast chłopak, którego kocham ma jakieś drugie oblicze, którego nie chce mi pokazać... Czy tylko moje życie jest takie do bani?!


Cześć Wszystkim! :)
Po tak dłuuugiej nieobecności zjawiam się na nowo z kolejnymi fajnymi pomysłami na rozwój akcji. Posty będą pojawiać się dość często (przynajmniej się postaram) Mam nadzieję, że Wam się spodobają. Zapraszam do komentowania, obserwowania i odwiedzania bloga. Do następnego posta! ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz